niedziela, 7 grudnia 2014

Dużo zmian

Dużo zmian w moim życiu zaszło.
Zerwałam z G2, po wielu rozmyślaniach w końcu odważyłam się to zrobić.
Nie było to dla mnie łatwe, sprawiło mi ból to, że go skrzywdziłam.
Prędzej czy później to musiało się stać, kompletnie do siebie nie pasowaliśmy.

Była lekka spina na mieszkaniu, ale jakoś nic więcej, ale jakiś tydzień temu G2 zostawił mi wypowiedzenie najmu. Muszę się wyprowadzić do początku roku. Czy jestem zdziwiona?
Trochę tak, gdyż przed wprowadzeniem się rozmawialiśmy na temat tego, co jakbyśmy się rozstali i on stwierdził, że nie byłoby problemu. Rozumiem, że nie chce mnie widzieć. Pomijając to w jaki dziecinny sposób się teraz zachowuje, to na prawdę staram się go zrozumieć...
Jest mi cholernie przykro, że muszę się wyprowadzić, lubiłam tam mieszkać, lubiłam mieszkać z tymi ludźmi.
Szukanie pokoju napawa mnie wielką obawą. Nie dlatego, że nie ma pokoi w rozsądnej cenie, bo są, nawet dziś dwie fajne oferty znalazłam, ale zwyczajnie przez moją wadę wymowy boje się tego. Boje się zadzwonić, umówić, dogadać itp. Po prostu się tego boje, a czas płynie coraz szybciej.

Wiem, że to wszystko wyjdzie mi na dobre, ale to nie znaczy, że teraz nie jestem lekko przerażona...

Niedługo mam urodziny, kompletnie nie mam nastroju świętować. Mam wrażenie, że 99% życzeń i prezentów, które dostane będą na prawdę nieszczerze i to mnie boli. Zastanawiam się czy G2 złoży mi życzenia... Szczerze mam nadzieje, że nie, bo wiem że byłyby one nie szczere.

Tak na prawdę, mam teraz ochotę złapać sobie takiego doła, pocierpieć w samotności, płakać...
Ale nie mogę, na jutro umówiłam się na piwo, w poniedziałek spotykam się z P, poza tym to nauka, nie mam czasu na doły... Pewnie rano będzie lepiej, jakiś taki lekko depresyjny nastrój mnie złapał.
Gdyż jak wszystko szło w dobrym kierunku, tak ta moja wymuszona wyprowadzka zbiła mnie z tropu. Są pewne rzeczy w których lubię mieć stabilizacje, a pokój jest właśnie jedną z nich.