sobota, 21 grudnia 2013

Nie czuje się

Nie czuje się, mam tu na myśli to, że nie czuje się kobietą, osobą wartościową, ogólnie mało się czuję człowiekiem. Od dłuższego czasu, nauczyłam się bardzo mało czuć, chyba jedyną emocje, którą czasem odczuwam to strach albo irytacja. A co do tego, że nie czuje się kobietą, to z bardzo jasnego względu, nigdy niebyłam zakochana szczęśliwe, zawsze jakoś z moimi uczuciami trafiałam jak kulą w płot.
Nie czuje, że żyje, moje życie jest mega monotonne, a nawet jak zdarzy się coś nowego, jak np dziś idę do knajpy ze znajomymi z okazji urodzin mojej siostry, to jakoś kompletnie mnie to nie rusza, jakoś nie cieszy.

"Cause i'd rather feel pain than nothing at all" Three Days Grace - Pain (polecam)
Ale ten fragment akurat nieodnosi się do mnie, ja raczej wole nie czuć nic.

Ostatnio dość często gram na gitarze i uczę się jednej, moim zdaniem świetnej piosenki Black Veil Brides - Carolyn. Do sylwestra dałam sobie czas żeby zrobić sobie (pierwszy raz w życiu) listę postanowień noworocznych. Chyba nawet udostępnię ją na blogu.

Ten post brzmi strasznie depresyjnie, ale nie jest taki. Ciężko byłoby mieć depresje nie czując nic :)

środa, 4 grudnia 2013

Zbieram się i zbieram i zebrać nie mogę

Witam witam.
Co u mnie? Gdybym pisała na bieżąco to więcej bym napisała, ale zawsze jak siądę już to nie wiem co napisać. Pisałam nie dawno maturę próbną, o dziwno z polskiego i angielskiego poszło mi lepiej niż myślałam, a z matmy mogło być lepiej.

Ciągle martwię się o pieniądze, teraz tyle wydatków jest, a jak mój brat miał się wprowadzić to niby miało być więcej tej kasy. Moja mama w końcu musi mi kupić soczewki, już w październiku powinnam je zmienić ja nie wiem jakim cudem one mi jeszcze oczu nie wyżerają. Pozatym musi mi kupić pracę maturalną z polskiego (niepodejme się sama napisania jej), opłacić w końcu studniówkę, zapłacić za takie dodatkowe lekcje an które nie chodzę.
Zdeklarowałam się w pierwszej klasie na takie dodatkowe zajęcia z ekonomii, odpłatne, nie da się z nich wycofać. Całą pierwszą klasę pilnie chodziłam i w drugiej też, ale to takie trochę pic na wodę, dowiadywanie się kiedy są te zajęcia graniczy z cudem. O kilku terminach egzaminów się niedowiedziałam, wiec niezaliczyłam ich, ale podobno i tak każdy dostaje dyplom (bo kasa się liczy). W 3 klasie niebyłam ani razu, powód? Moim zdaniem to strata czasu i nerwy dla mnie dodatkowe. Mama myśli, że byłam ok 2 razy, ale sama sobie całkiem o tych zajęciach zapomniała. Nie wiem jak jej powiem, że musi zapłacić za 4 miesiące za coś na co niechodzę.

Muszę ją jeszcze poinformować, że musi przyjść do wychowawczyni bo niebyła na zebraniu i poinformować ją o moim (niesłusznym) zagrożeniu z polskiego. Nigdy nie byłam zagrożona!

Moje życie ostatnio niepowala na łopatki. Niedługo moje urodziny, 18naste. Ale jakoś niecieszę się, nieczekam na ten dzień, nieczekam na tą imprezę. Znajomi pytali się co chce dostać, podałam im 2 rzeczy, na te 2 rzeczy znaleźli wymówkę żeby mi tego  niekupić. Chciałam tatuaż albo bilet na koncert. To jedyne rzeczy, które tak na prawdę chciałam dostać, teraz powiedziałam, że w takim razie muszą sami coś wymyślić. A szkoda, bo zależali mi na tych dwóch rzeczach (nie chciałam dwóch, chciałam albo jedną albo drugą).

piątek, 22 listopada 2013

W końcu się zebrałam

Już od kilku dni chciałam coś tu napisać, ale jakoś niemiałam czasu i chęci.
Irytujące jest to, że jak siadam i chce coś napisać, to nagle zapominam wszystko.

Dziś mam doła, chociaż początek dnia był w porządku, mimo, że dostałam opiernicz od mojej wychowawczyni za gadanie. Ma niby zadzwonić do mojej matki, mnie to bardziej śmieszy niż jakoś martwi. Ale ciekawe jest to, że inni gadali głośniej i bez przerwy, a tylko na mnie się tak wydarła...

Siedzę cały dzień w domu.  Moja siostra poszła za znajomą i inną bardziej moją przyjaciółką. W tamten poniedziałek, dostałam zaproszenie więc poszłam razem z nimi, ta kumpela stwierdziła, że "wyszłam bo mój brat z dziewczyną są", a to nieprawda. Ja bardzo chętnie wychodzę w weekend jeżeli dostaje zaproszenie. Nie mówię, o jakimś szczególnym zaproszeniu, tylko po prostu spytaniu się czy niewybiore się z nimi.
Ja jestem taka, że często czuje się po prostu zbędna, dlatego mnie ciężko przekonać, że ktoś faktycznie chce mojego towarzystwa, nawet jeżeli sam z siebie mnie zaprosi.

Jeżeli chodzi o moją mowę, to jest źle... To pewnie wina tych ostatnich stresów i tego, że teraz niećwiczę. Jakoś nieumiem się zmotywować, nie wiem jak ćwiczyć itp. Coraz bardziej martwię się studiami, czy ja sobie dam rade ze względu na mowę. Tam już się nikim niewyręczę, będę musiała sama wszystko załatwiać.
Napadły mnie lekkie wątpliwości czy dam sobie rade...

środa, 13 listopada 2013

Brak prywatności

Nie lubię niemieć miejsca dla siebie.... Wprowadzili się już dwa dni temu, niezmiernie byłabym tym faktem wkurwiona. Wczoraj ta dziewczyna mojego brata podeszła do mnie i poprosiła żebym niebyła na nią zła itp. I teraz właściwie jestem dużo mniej wkurzona na to, bo doceniam to, że podeszła, jeżeli ktoś szanuje mnie i szanuje moje zdanie (w jakimś tam stopniu) to dużo bardzo potrafię przełknąć pewne rzeczy. Chociaż i tak uważam, że powinni to zrobić dużo wcześniej, zanim się tutaj przeprowadzili.

poniedziałek, 11 listopada 2013

W tym tygodniu

W tym tygodniu zostaje oficjalnie wyrzucona ze swojego pokoju... Cieszę się niezmiernie.
Pamiętnik typu blog ma tą wadę, że niemogę tutaj pisać 100% szczerze, a żeby prowadzić zwykły pamiętnik to nie ufam mojej rodzinie. I tak nikt prawie tego bloga nie czyta, bo jakoś go nigdzie nie rozgłaszam, powinnam? Ciekawie jest wdać się z kimś w dyskusje itp.

Ale żeby nie było, że tylko negatywne rzeczy tu piszę, to nie dawno byłam ze znajomymi na piwie i było na prawdę fajnie, bawiłam się świetnie. I na tym skończę, bo reszta siedzi tylko w mojej głowie, za dużo myślę nad pierdołami...

Ostatnio ilekroć poradzę sobie ze swoją złością/frustracją, to ludzie denerwują mnie na nowo. Ehh ehh...

czwartek, 7 listopada 2013

O książki

Dziś zostałam "zbesztana" przez moja mamuśke. Powiedziałam jej, żeby mi W KOŃCU kupiła resztę książek do szkoły, dość wyraźnie podkreśliłam W KOŃCU, na co ona "jak ty sie do mnie wyrażasz?".
Ja w tym zdaniu niewidzę nic do czego mogła by się przyczepić, fakt może najmilej to niepowiedziałam, ale już jest listopad, a ja dalej nie mam książek. Rozumiem, że teraz jest ciężko u nas z pieniędzmi, ale gdyby faktycznie było tak źle i oszczędzalibyśmy na wszystkich niepotrzebnych pierdołach, to ani trochę bym się o to niewściekała. Ale jeżeli na wszystko jest pieniądze tylko nie na to co mi jest potrzebne, to trochę nie w porządku. Na papierosy pieniądze są, na to żeby mojej siostrze dać jak poprosi też zazwyczaj jest, ale jak ja proszę o coś co jest mi potrzebne typu właśnie te książki, to jakoś tych pieniędzy wiecznie niema.

Śmieszy mnie zawsze jak rodzice wymagają określonego zachowania np. nie przeklinania, niepicia alkoholu itp a sami to robią... Hipokryzja.
Wiele rzeczy jestem w stanie zrozumieć, ale toku rozumowania członków mojej rodziny, nie jestem w stanie pojąć.

środa, 6 listopada 2013

Podziwiam

Podziwiam ludzi którzy są w stanie ze mną rozmawiać. Sądzę, że muszą się sporo natrudzić żeby niewybuchnąć śmiechem kiedy staram się coś powiedzieć.
Dziś byłam na piwie ze znajomymi z klasy. Ja bawiłam się świetnie, ale wątpię czy oni równie dobrze. Ciągle mam wrażenie że gdyby jestem gdzieś zapraszana, to nie ze względu na moją osobe, ale ze względu na coś/kogoś innego. I sądzę, że w 95% mam racje. Widzę, że dziś się starali, nawet osoby które zbytnio za mną nieprzepadają, doceniam to.
Ale gdy zostaje sam na sam ze sobą, ciężko mi sobie poradzić ze swoimi uczuciami. Powtarzam się, ale alkohol pod tym względem źle na mnie działa.
Nawet gdy ja mam wrażenie że mówie w miare dobrze, to inni i tak odbierają to jakbym się niesamowicie stresowała, jak dziś na zastępstwie...
Ale wierze, że kiedyś będzie dobrze.

wtorek, 29 października 2013

Naładowana złością

Ostatnie kilka dni było... różne. Wczoraj znowu usłyszałam o tym, że mój brat ze swoją dziewczyną mają się do nas wprowadzić i to bardzo niedługo. To mnie napawa taką złością, że niemogę. Bo nienawidzę jak ktoś nieliczy się z moim zdaniem, gdy wyraziłam mamie moją dezaprobatę co do tego pomysłu, usłyszałam, że ja niemam nic do gadania. A to oni zajmą mój pokój... tak bardzo lubiłam sobie posiedzieć czasem sama ze sobą, teraz pewnie w ogóle niebędę mieć ku temu okazji. Nie wiem jak my się pomieścimy do puki moja mama niewyjdzie do Anglii. Brat to brat, może się wprowadzać nawet już, ale jego dziewczyna to niejest dla mnie żadna rodzina i nie mogę wyjść z podziwu jak im samym niejest głupio wprowadzać się z powrotem do rodziców, jakby stracili prace to zrozumiem... ale oni mają kasę, zarabiają więcej niż my... Moja mama twierdzi, że tak będzie taniej, ale ja wiem, że będzie taniej ale tylko dla nich. Bo musiałabym nieznać ich i mojej mamuśki żeby niewiedzieć, że będę się dokładać mniejszą część i że moi rodzice po trochę będą ich utrzymywać.

Teraz za ogrzewanie płacą dużo w zimie, ale co stoi na przeszkodzie żeby wynająć sobie coś innego?
Tej jego dziewczyny to na maksa nierozumiem, mnie niepozwalałby jakiś honor, duma zwał jak zwał wprowadzić się do mamy mojego faceta. To jest dla mnie tak abstrakcyjne, że ciężko mi to słowami opisać.
Jeszcze usłyszałam, że jak moja mama pojedzie, to oni chociaż będą nas jakoś pilnować.... ha...
Nie dość że niebędą nas "pilnować" to na dodatek będą dodatkowo przeszkadzać, namawiać na picie. I pewnie będę musiała czasem znosić towarzystwo siostry tej dziewczyny, a tej laski nielubię...
Podobno oni też chcą jechać do Anglii, ale zanim oni pojadą to ja dawno będę na studiach w innym mieście więc będzie mnie to walić z góry na dół.
Moja mama na zamiar jechać koło stycznia... niewidzi mi się to, wszystko pewnie zwali się na mnie... Oni są mega nieodpowiedzialni, a ja niemam zamiaru za nimi sprzątać czy im gotować, co to to nie. Skończyły się czasy kiedy grzecznie, potulnie robiłam wszystko co mi powiedzieli, że mam zrobić.
Jakby jeszcze mama usiadła ze mną i wytłumaczyła mi, podając na prawdę sensowne argumenty na to, że  MUSZĄ się do nas wprowadzić i zapytała się mnie czy wykaże się na tyle wspaniałomyślna, że niebędę robić problemów (może niekoniecznie w ten sposób), ale chodzi mi o to, że ja dowiedziałam się o tym przypadkiem i to w formie oznajmienia.
Już czuję, że oni będą mnie irytować, a co najważniejsze, niebędę mieć ani trochę prywatności.... A prywatność bardzo sobie cenie. Mimo, że oni są "dorośli" to mają tak nasrane w głowach.... że jak mama wyjedzie to obowiązek niańczenia ich spadnie na mnie, a ja niemam zamiaru tego robić.

To nie jest jakieś samochwalstwo, ale uważam, że jestem dużo bardziej odpowiedzialna i dojrzała od dwójki mojego starszego rodzeństwa.... Tak to jest jak się pierwsze dzieci rozpieszcza i pozwala na wszystko.
Czuje, że jak oni się wprowadzą to rzadziej będę siedzieć w domu.
Jakby nie muzyka to by mnie rozniosło od środka...
Jedno wiem na pewno, ja niebędę udawać, że ta sytuacja mi się podoba i dla nich NIC niebędę robić.

Pozatym, straciłam dziś ostatnią szanse na koncert na którym mega mi zależało. Była aukcja biletu na niego, a one już dawno są wyprzedane. Nawet powiedziałam o tym kumpeli, że mogą się złożyć i kupić mi ten prezent na moją 18nastke, on wcale niebył drogi, licytacja zaczęła się od 95zl a skończyła na 112zl... To nie jest dużo jak na kilka osób! Ale ta kumpela stwierdziła, że oni teraz nie mają kasy, ale że mogę jeszcze pogadać z innymi ludźmi z naszego towarzystwa.... no żebym ja miała się prosić o własny prezent to coś jest nie tak. Podałam jej ten pomysł, bo ja niemam teraz kasy, a na ten koncert strasznie chciałam iść, a wiem, że oni niemają nawet jeszcze pomysłu na to co mi kupić. I wątpię czy kupią coś co mi się na prawdę spodoba, do tego trzeba znać drugą osobę, a oni mnie nieznają i niechcą poznać. Ehh...

piątek, 25 października 2013

Misz masz

Tak wiele myśli pędzi mi po głowie. Czy to wina alkoholu? Możliwe, chociaż niewypiałam dużo, dlatego nielubię pić, bo może najpierw ma się lepszy humor ale jak zostaje się samemu, to osłabia się ta warstwa ochronna, którą wytworzyłam. Czym ta warstwa jest? Nie do końca umiem określić. Na codzień nieczuje dużo, taką jakby pustke, jakbym była trochę robotem. Ale czuje, że coś w środku jest, coś co zasłoniłam przed samą sobą. Chyba niechciałabym żeby to pękło, zbyt dużo na raz by mnie przytłoczyło.

Tak trochę poetycko się zrobiło :D
Co dzisiaj? Kartkówka, potem czekając pod klasą na następną lekcje, zostaliśmy poinformowani, że jako jedni z nielicznych klas idziemy do dentysty. Tu zaczęły działać nerwy, pierwsze co mi przyszło do głowy "nieide tam" i nieposzłam. W między czasie słyszałam jak ludzie mówili, że nieidą, ale niewiem czy faktycznie nieposzli czy nie. Poszłam odrazu, gdyż potem mogłam niemieć okazji żeby się zmyć, ludzie z klasy trochę dziwnie się na mnie patrzyli jak sobie szłam, ale nieobchodziło mnie to. Dentysta przecież niejest taki straszny prawda? Owszem nie jest, ale ja nie z tego powodu nie poszłam. Nie poszłam, bo wiedziałam, że będę musiała się przedstawiać, podawać gdzie mieszkam, a tak dawno nie kompromitowałam się publicznie, że niechciałam przerywać tej passy. To był instynkt "idziemy do dentysty" pierwsza moja myć "trzeba się zmyć" i się zmyłam, i to była najlepsza rzecz jaką mogłam zrobić, bo nawet niemam nieobecności na tej lekcji.
Ja wiem, że to nie dobrze, że unikam "wyzwań" z mową, ale nie czuje się psychicznie na tyle silna by aż tak się kompromitować.
Nie uważam się za osobę słabą, ale moja mowa jest moją największą słabością.

Ostatnio powróciłam do ćwiczeń na gitarze i uczę się jeden "smętnej" piosenki. Jest to chyba jedyna tego typu smutna piosenka, która mnie niesmuci, bo nie zahacza o moje problemy. Każdy ma swoje problemy i szanuje, i staram się zrozumieć problemy innych.

Mam dwa pozytywne uzależnienia, siatkówka i muzyka, w siatkówkę mogłabym grać co chwilę, dziś na 2 godzinnym wfie, z grupą dziewczyn w ogóle się niezmęczyłam, ale tak 15min przed końcem lekcji grałam sobie z kumplem w siatkę tak "porządniej" i wymęczyłam się jak za 4 nasze normalne wfy. Poziom mojej grupy z wfu jest na prawdę słaby co mnie mega denerwuje. Chciałabym dostać wcisk, tak mniejwięcej jak faceci mają z grupy obok, tak bardzo bym chciała....
Muzyka... teraz siedzę w ciszy, chodź jakieś 10-20min temu słuchałam muzyki na wieży i na komputerze, takto ZAWSZE chodzę ze słuchawkami na uszach jak idę albo wracam ze szkoły. Jeżeli niemogę jej słuchać jak np mp4 mi się rozładuje albo słuchawki mi się zepsują to czuje się źle.

Lubię palić! Nie, niepale teraz. Paliłam papierosy w 2 klasie gimnazjum przez ok. pół roku. Czasem jeszcze mnie ciągnie, ale nie przez uzależnienie (bo mnie uzależnienia raczej się niechytają), ale dlatego że po prostu lubię palić. Papierosy są na chwilę obecną dla mnie zbyt drażniące, e papieros mniej, za to shisha jest świetna. Mówi się, że jak się już uzależni od papierosów to nieczuje się tej przyjemności. Ja niesądzę, że byłam od nich uzależniona, bo wtedy nawet dużo niepaliłam, ale lubiłam to, nie dla tego, że "czułam się dorosła" czy coś. Po prostu lubiłam i lubiłam rozmowy przy papierosie. Jakby nie to, że papierosy są tak drogie, to pewnie bym paliła znowu, a tak to szkoda pieniędzy.

Jutro idę na te urodziny. Nie wiem czy będę się dobrze bawić, tam głównie będzie się pić, a ja lubię tańczyć, ale cóż, zobaczymy :)

czwartek, 24 października 2013

Jak ja dawno nie prowadziłam pamiętnika

Bardzo dawno nie prowadziłam pamiętnika, zawsze lubiłam tego typu rzeczy, ale nie wierze, że pamiętnik w wersji papierowej nietrafiłby w ręce kogoś z mojej rodziny. Nie chcę tego, ale jeżeli jesteś kimś kto mnie zna osobiście, to popatrz na to łaskawym okiem :)
Aktywność na bloggeru niezostanie zapisana w mojej historii przeglądarki, więc liczę na to, że nikt niepowołany nie odkryje tego bloga.
Niejestem osobą sumienną, więc na pewno niebędę pisać codziennie. Teraz siedzę sobie ze słuchawkami na uszach i co jakiś czas minimalizuje przeglądarkę, bo ktoś mi do pokoju wchodzi.
Dziś miałam mało lekcji w szkole, ale i tak czuje się taka wypompowana, olałam poprawę kartkówki z fizyki bo koniec końców nienauczyłam się, ale angielski chyba poszedł mi nieźle. Po swoich lekcjach zostaje jeszcze w szkole na 2 godziny, najpierw mam taki dodatkowy angielski z babką, jako, że mam ulgę na lekcjach ze względu na moją mowę, a potem z pedagog też jakieś ćwiczenia niby logopedyczne. Ten dodatkowy angielski jest ok, ale te zajęcia z pedagog są bardziej z przymusu, niejest dobrym logopedą szczerze mówiąc, nie wie co ze mną robić, nietraktuje mnie poważnie, już chyba 4 razy z jej winy niemiałyśmy tych zajęć (co mnie nie smuci wcale), ale w 95% przypadku jest tak, że jak przychodzę na te zajęcia to i tak muszę czekać bo ona coś tam sobie robi. Przeraża mnie lekko wizja ustnej matury, ale podobno ja mogę mieć wydłużony czas na ustnej i coś mogę sobie pisać czy coś w tym stylu. Tak pobieżnie dziś mi ta anglistka powiedziała, ale sama nie wie czy to faktycznie tak jest czy nie.

W moim życiu nie dzieje się dużo, jutro mam kartkówke z niemieckiego, którego nielubię. W sobotę idę na urodziny. Zostałam zaproszona 2 dni temu podczas gdy reszta dostała zaproszenie już dawno. Czuje, że wcale niezostałam zaproszona z inicjatywy solenizanta, takie mam wrażenie, że towarzystwo zapytało się czy niema nic przeciwko mojej osobie tam. Może chcieli oszczędzić na prezencie bo się składamy ;p

To chyba koniec, więc cya.