wtorek, 16 czerwca 2015

Naiwnie myślałam

Naiwnie myślałam, że moja wada wymowy dla ludzi z poza mojej grupy jest nie widoczna. Raczej nie rozmawiam specjalnie dużo z ludźmi, jako, że Mój jest bardzo otwarty na ludzi, to siłą rzeczą też z jego znajomymi rozmawiam. Lubię ich są w porządku, część na pewno wie, że się jąkam, do tej kolekcji dołączył ostatnio nowy członek.

Byłam na poprawie kolokwium u innej grupy i tam był ów kolega, i zapytał się gdzie jest Mój i mnie złapał blok. Jego panika, zapytał się co się stało, ja powiedziałam, że nic i na tym się skończyło, ale był zmieszany. Potem rozmawiał o tym z Moim. Trochę humorystycznie to wyszło. Ja jestem takimi sytuacjami zażenowana bardzo, głupio mi. Mam wrażenie, że robię Mu trochę wstyd, bo jak to się pochwalić taką dziewczyną, która nie umie mówić? On nigdy mi tego nie powiedział i nie zachowuje się jakby się mnie wstydził, ale czasem tak się czuję, że robię mu wstyd.

Mam teraz masę nauki, ostatnio już padałam, ale dziś jest lepiej. Jeszcze tylko dwa tygodnie takiego zapieprzu. Staram się myśleć jak najbardziej pozytywnie mogę, nie mogę sobie pozwolić na zły humor, to tylko obniża motywacje i koncentracje.

Nie wiem co jeszcze napisać, odeszła mi zbytnio ochota...

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Wszystko ma swoje plusy i minusy

Miałam koncepcje na tego posta, miał być w trochę innej formie, może napiszę go tak jak chciałam, a potem sprostuję to lekko.

W te wakacje znowu mam jechać do Anglii rodziców, ale co z Moim? Otóż on chciał się zabrać z nami, żeby zarobić sobie itp. Moi rodzice nie były zbyt chętni, najpierw mówili, że nie ma miejsca, co przyjęłam i właściwie straciłam nadzieje, ale okazało się, że się przeprowadzają i miejsce jest. Tu też zaczęły się jakieś problemy z ich strony.
Staram się być najbardziej obiektywna jak mogę, nawet w kwestii Mojego.
Plusy i minusy wspólnego wyjazdu

Plusy:
- Nie musielibyśmy się rozstawać na tak długi okres
- Zarobilibyśmy obydwoje trochę kasy
- Razem byłoby nam raźniej
- Moglibyśmy pracować razem nad czymś (typu gra)

Minusy:
- Długotrwała, ciągła obecność jednak szkodzi lekko
- Mniej bym mogła się skupić na naucę

Plusy i minusy są zawszę, dostrzegam je, ale mimo wszystko pragnę żeby on pojechał ze mną, te minusy są niczym w porównaniu z tym, że będziemy ze sobą.

A teraz najświeższa informacja, moi rodzice się zgodzili! Nie będziemy jednak spać razem, bo Mój będzie spał w wolnym pokoju w mieszkaniu mojego brata i szwagierki. Zdziwiłam się, że sami to zaproponowali, zaskoczyło mnie to pozytywnie. Będziemy oddzieleni nie dużą odległością ale jednak, ale i tak będziemy razem przesiadywać, a i nie raz razem spać.
Bardzo się cieszę, mam pewne obawy, ale się cieszę.
Obawiałam się, że nic z tego nie będzie.

wtorek, 2 czerwca 2015

W pociągu

Wpis pisany w niedziele, ale wrzucam dopiero dziś, bo jakoś zapomniałam o tym :)

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Siedzę właśnie w pociągu do Krakowa, nie mam internetu więc piszę to w wordzie.
Zaliczyłam laboratoria z fizyki także z tym mam już święty spokój z czego się niezmiernie cieszę. Nie mam teraz aż tak dużo do roboty, mam duże kolokwium w środę, dlatego głównie tego się uczę. Chociaż lekko irracjonalne jest to, że jeżeli muszę się czegoś nauczyć, to mam ochotę uczyć się wszystkiego innego ;p Ale systemy operacyjne, to akurat ciekawy przedmiot, więc nie ma tragedii.
Muszę poprawić jedno kolokwium z systemów, ale tak to, ze wszystkim jestem na bieżąco. Oprócz analizy, bo mamy profesora morderce (nie dosłownie, chyba...), ale jeszcze jest szansa uzyskać zaliczenie, bo ma być jeszcze jedno kolokwium na które chcę się porządnie przygotować. Nawet jak nie uzyskam z tego zaliczenia, to z analizy matematycznej mamy tak, że kto nie uzyska zaliczenia, może iść na drugi termin egzaminu.

Chcę sobie zrobić w niedługim czasie, listę rzeczy, które chce zrobić, których chce się nauczyć w wakacje.
Jako że w tym roku jadę znowu do rodziców do Anglii, to mam nadzieje sobie zarobić trochę, ale tam z pracą niestety różnie bywa. Na przyszły rok chce sobie poszukać stażu w jakiejś firmie, chce zdobyć w końcu jakieś doświadczenie. Jest jedna firma, która organizuje staże co roku, dlatego do niej na pewno będę pisać, ale będę też szukać innych. W tej firmie, jeżeli się przejdzie przez pierwszy etap rekrutacji, to trzeba pisać test kwalifikacyjny, dlatego chce się porządnie przygotować. Cieszę się, że jest to test, a nie rozmowa kwalifikacyjna, jak wiadomo w mówieniu nie jestem za dobra ;p
Trochę obawiam się ustnego egzaminu z matematyki dyskretnej, ale wiadomo stres stresem, ale zdać to trzeba i wiem, że dam radę chociaż będę się nieziemsko bać.
Okropnie szybko zleciał ten semestr, już jest czerwiec... Obawiam się właściwie tylko jednego egzaminu + tego ustnego. Muszę przyznać, że ten semestr był łatwiejszy niż poprzedni i bardzo przyjemnie i się studiowało (i dalej studiuje).
Od przyszłego semestru zaczyna nam się język obcy, jąkanie + język obcy = ogromny stres, ale cóż nie przeskoczę tego. Język obcy będzie się nam ciągnąć chyba przez aż 4 semestry. Za to nie mogę się doczekać 4 semestru, odpadną nam wszystkie przedmioty typu fizyka itp., a zostaną głównie przedmioty inżynierskie. Od 3 semestru będę mieć basen, z czego się niezmiernie cieszę, kiedyś bym się nie cieszyła, ale odkąd chodzę na basen regularnie(zwykle) co tydzień, to będzie to dla mnie czystą przyjemnością.