czwartek, 19 lutego 2015

Wyjazdy i egzaminy

Dużo rzeczy się działo przez jakieś 2 tygodnie. W niedziele 8 lutego, przyjechałam do Krakowa do P, w sumie nie miałam zamiaru zostawać u niego na noc, ale jakoś tak wyszło. Spędziliśmy ze sobą wtedy kilka dni, ucząc się razem do egzaminów. Potem dostałam zaproszenie żeby pojechać z nim na parę dni do niego, zgodziłam się, jego rodzina z niewiadomych dla mnie względów bardzo mnie lubi. Tak w sumie od 8 lutego do wczoraj czyli 18 lutego byliśmy ze sobą praktycznie 24/h na dobe. Nie znudziło mnie jego towarzystwo, jego moje też nie (tak mówił). Były dwa dni kiedy nie czułam się najlepiej i miałam ochotę pobyć sama, ale pozatym to czułam się świetnie móc spędzać z nim tyle czasu. Jego rodzice robią świetne jedzenie, bardzo dużo tam jedliśmy ;p Ale pasuje mi zrobić niedługo jakiś mały detoks, w sensie ostatnio za dużo piłam kawy, alkoholu, paliłam, trzeba teraz się spiąć i trochę zadbać o siebie... Pomijając fakt, że kupiłam dziś swoją pierwszą w życiu paczke papierosów, w sensie, nie pierwszy raz paliłam, ale pierwszy raz sama dla siebie kupiłam paczke. Czemu? Żeby móc się odstresować, nie zdałam poprawy z Architektury Komputera, czeka mnie trzeci (ostatni) termin, boje się tego, ten wykładowca daje strasznie trudne te egzaminy, tylko 30% osób u niego zdało, mi zabrakło 2 pkt! Ale na szczęście P się udało zdać, cieszy mnie to.
Co do papierosów, to to nie jest nałóg, wiem, że więszkość ludzi tak mówi, ale ja nie mam skłonności do nałogów, w gimnazjum paliłam dużo więcej i bez problemu rzuciłam. Ja po prostu lubie palić, P też lubi, on ze swoim współlokatorem kupowali sobie tytoń i palili od czasu do czasu często paliłam też z nimi, ale oni teraz postanowili "rzucić", chociaż rzucaniem tego ciężko nazwać, bo nikogo z nas nie ciągnie, w sensie nie czuje się takiego musu zapalenia.

Nie sądzę żebym po tej paczce kupiła następną, ta paczka starczy mi na 20 dni, bo nie mam zamiaru palić więcej niż jednego na dzień, wyjątkiem będzie dzień tego egzaminu, który jest we wtorek. Martwie się, że mogę niezdać, on daje takie rzeczy, które nawet na wykładach nie były, a do poprawy się uczyłam i to dość mocno. Ale muszę dać rade! Nie ma opcji że tego niezdam, nie chce brać warunku, to by była moja osobista porażka.

Mam zamiar wziąć swoją gitarę do Krakowa, dziś pierwszy raz grałam na niej od bardzo dawna, całkiem zapomniałam o tym, że chciałam się nauczyć dobrze grać, czasem będę sobie brzdąkać.

Gdy byłam u P, to on stwierdził, że jednak nie ma ochoty się spotkać ze swoją ex. Co mnie zaskoczyło, odkryłam, że dalej ma jej zdjęcie w portfelu, odwrócone, bo odwrócone, ale jednak. Nie bardzo rozumiał czemu mam z tym problem, że on ciągle zapomina go schować itp. Ale w końcu sam, bez mojego nacisku podarł je. Nie prosiłam go o to, prosiłam żeby je tylko gdzieś schował, ale ucieszyłam się kiedy to zrobił. Jak pojechałam, to zapytał się mnie czy nie miałabym mu za złe jeżeli faktycznie by się z nią spotkał, zgodziłam się i faktycznie nie miałam mu tego za złe. Lekko mnie to stresowało, bardziej gdy po godzinie on dalej nic nie napisał. Potem napisał, że ona lekko go podrywała, ale napisał to tylko po to żeby mnie lekko zirytować, on lubi tak czasem robić, ale na szczęście to o tym podrywaniu nie było prawdą. Nie chciałabym tej kobiety spotkać, ale pewnie kiedyś tak się stanie na jakiejś wspólnej imprezie jak P zostanie zaproszony to pewnie ze mną, a oni mają dużo wspólnych znajomych. Najważniejsze to wtedy nie przesadzić z alkoholem żebym nie zrobiła nic głupiego wtedy :p

Lekko dołuje mnie fakt, że moi dawni współlokatorzy mnie olewają, nie mam na myśli G2, ale reszte. Z jedna dziewczyną tam bardziej się trzymałam, a rozmawiałyśmy ze sobą od tego czasu tylko pare razy i to zawsze ja do niej napisałam. Trochę smutne, ale cóż... Nie będę się im narzucać.
Nie wiem czy jest jeszcze coś co chciałabym napisać... Ciężko mi się zorganizować z pieniędzmi, ehh to jest coś o czym często myśle i liczę w głowie na ile mogę sobie pozwolić itp. Miłoby było we wakacje zarobić w końcu jakieś konkretniejsze pieniądze.

Byłam w kinie na Piędziesiąt Twarzach Greya, jak książka była fajna, tak film zepsuli po całości, sama gra aktorska była tak sztuczna, że przez większość filmu się smiałam... Strata pieniędzy.