środa, 22 lipca 2015

Szybko upływający czas w Anglii

Od nie całych dwóch tygodni siedzę w Anglii. Mój radzi sobie ze wszystkim lepiej niż ja, załatwił już sobie konto w banku i podpisał umowę o pracę, chociaż jeszcze w niej nie był, bo czeka na informacje od gościa kiedy ma zacząć. Ja miałam mieć załatwioną pracę, ale wyszło w końcu tak, że ta praca ma być w końcu bardzo nie regularna, dlatego zaczynam się rozglądać za czymś innym. Odwlekam to trochę, ale Mój powiedział, że jutro pójdziemy do banku i po agencjach, to dobrze, że popycha mnie do przodu. Chociaż boję się, od trzech dni odkładam zadzwonienie do banku i umówienie się na spotkanie w sprawie założenia konta. Wcale nie boję się, że się nie dogadam językowo, bo o język tu nie chodzi, ale o mowę, boję się, że po prostu nie będę w stanie słowa wydusić, bardzo mnie to frustuję.
Mamy tu być nie całe dwa miesiące, niby wydaje się długo, ale tak patrząc, to to cholernie mało czasu, już został nam trochę ponad miesiąc, a jeszcze nic nie udało nam się zarobić.
Ostatnio w końcu zaczęłam na nowo ćwiczyć moją mowę, od trzech dni konkretniej, wiele razy mówiłam, że teraz się będę starać, że nie porzucę ćwiczeń, ale wychodziło jak wychodziło. Ale zawsze trzeba mieć zapał, bo podchodzenie z myślą, że i tak mi się nie uda wytrwać nic nie da. Byleby ćwiczyć codziennie, bo gdy się opuści chociaż jeden dzień, to potem się sypie całość.

Nie wykorzystuję w 100% tego wolnego czasu, który mam teraz. Uczę się trochę, ale mam wrażenie, że za mało. Też ciężko mi się uczyć, bo z Moim widzę się codziennie, a przecież nie będę się uczyć kiedy się spotkamy :) Ale najważniejsze jest to, że nie stoję w miejscu. Chociaż mam wrażenie, że ten czas umyka tak szybko, że za chwilę znowu zacznę rok akademicki. Od sierpnia zabieram się za naukę fizyki na poprawkę, ehh... chciałabym nie musieć tego pisać, ale cóż, moja wina.
Psychicznie dalej nie potrafię odpocząć, kwestia tego, że nie mam pracy cały czas mnie męczy. Szczerze powiedziawszy nie wiem czy jak ją znajdę, to wtedy odpocznę, bo będzie stres związany z mówieniem. Chyba jestem skazana na ciągły stres ;p Nam tym też muszę popracować.

Zaczęłam robić grę dla Mojego, chcę ją skończyć na jego urodziny. Zaczęłam to dobre słowo, bo nie wiele udało mi się na razie zrobić, muszę spisać dokładnie co chcę zrobić i posuwać się w tym do przodu, bo tak to błądzę trochę po omacku.

Myślę i myślę, i nie wiem co jeszcze mogę napisać. Chyba trochę się starzeje, jest jakoś przed drugą w nocy, a ja już się czuje zmęczona, a był czas kiedy do 4 siedziałam i generalnie w nocy najlepiej mi się myślało. Cóż uciekam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz