Jestem uszkodzonym człowiekiem i nie, wcale nie mam tutaj na myśli mojego jąkania, ostatnio zeszło, to na inny plan, chociaż się nie zmniejszyło.
Jestem uszkodzona wewnętrznie, mój charakter jest uszkodzony.
Nie raz myślę o bardzo dziwnych rzeczach, często nie do końca świadomie.
Katuje się jakimiś wyimaginowanymi obrazami, które nasuwają mi się do głowy.
Desperacko poszukuje uwagi, najczęściej nieświadomie. Tak, mam 20 lat i ciągle niczym mała dziewczynka poszukuje uwagi.
Nie robię nic specjalnego w tym kierunku. Mój chory umysł chyba uważa, że smutek zapewni mi jakieś zainteresowanie ze strony innych. Z drugiej strony, ma on trochę racji, najczęściej wtedy ludzie są najbardziej zainteresowani.
Zastanawiam się teraz, czy cokolwiek robię dla siebie. Czy może przypadkiem wszystkie moje działania nie są podyktowane kimś innym. Żeby komuś sprawić przyjemność.
Bo hej, jak będę sprawiała komuś przyjemność, to może mnie zauważy, nie?
Dalej mam chłopaka. Brzmię trochę jakbym była bardzo nieszczęśliwa, to nie prawda. Po prostu, pragnę więcej uwagi niż on mi ofiarowuje, ale nie chce od niego tego wymagać, nie chce sztucznej uwagi, nie chce go przymuszać. Mało tego, bez przerwy uważam, że moje uczucia są przesadzone, że nie mam powodu być smutna, że to jest przecież irracjonalne. Dlatego nic nie mówię. Mam wrażenie, że cały smutek, wszystkie moje problemy, jakieś zastrzeżenia, są tylko marnym melodramatem odgrywanym w mojej głowie. Że nie są poważne.
Za bardzo mi zależy, w tym tkwi problem. Nie chce żeby zależało mi mniej, to są moje okruchy szczęścia, nie chcę ich stracić. Boje się to utracić. Ciągle jestem w pętli "co powinnam zrobić" "jak powinnam się zachować".
Nawet pisząc tego posta, gdzieś głęboko w głowie mam myśl "ale ja głupoty piszę".
Historia wielu ludzi pokazała, że jeżeli komuś zależy za bardzo, to potem się sparzy. Nie chcę być jedną z nich.
Co jest ze mną nie tak? Dlaczego tylko kilka dni rozłąki sprawia, że zaczynam mieć jakieś czarne wizje?
"Katuje się jakimiś wyimaginowanymi obrazami, które nasuwają mi się do głowy." - lepiej bym tego nie ujęła. Poza wyimaginowanymi u mnie pojawią się też wspomnienia, ale one katują chyba jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńCo do uwagi to czytając tego posta zaczęłam zastanawiać się co mną kierowało w ciągu ostatniego roku. I chyba po części właśnie chęć zwrócenia na siebie uwagi, chęć akceptacji, doceniania - sama nie wiem, ale wiem, że nie było to świadome ... Nieświadomie brnęłam w coraz to większe "gówno" tylko po to aby na chwilkę poczuć się lepiej. To chore ...
To, że bardzo Ci zależy nie oznacza wcale, że zależy Ci za bardzo. Nie porównuj się do innych może w waszym wypadku to "za bardzo" nigdy nie będzie miało miejsca, bo to będzie bardzo bardzo idealnie? Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi?
Samotność i rozłąka niestety bardzo często podsuwa czarne myśli, wątpliwości i różne dość dziwne pytania.
Mam nadzieję, że szybko naprawisz to swoje uszkodzone człowieczeństwo. Chociaż moim zdaniem tu nie ma co naprawiać ;)
Dziękuje za komentarz :)
UsuńFakt, mój zły humor lekko opadł, fakt faktem po lekkiej kłótni, ale to pozwoliło mi wyrzucić co mi leży na sercu.
Rozumiem co masz na myśli. Mój charakter i człowieczeństwo chyba nigdy nie będzie do końca "zdrowe", ale będę się starać o równowagę :)
Życzę Ci abyś tą równowagę osiągnęła :)
Usuń