Raczej rzadko zdarza mi się pisać
posty najpierw w formie dokumentu, ale teraz siedzę na uczelni i
średnio chce włączać bloggera ;p Nie chce żeby ktoś się
przypadkiem zainteresował co robię, a widok dokumentu jest bardziej
powszechny. Ostrożność przede wszystkim.
W sumie takie pisanie ma swój urok. Do
zajęć mam jeszcze 30 min, a nie chce mi się nic czytać ani
poprawiać żadnego projektu, bo takie poprawienie na chwile przed
zajęciami często stwarza więcej problemów niż pożytku.
Zacznę trochę nie pokolei. Wczoraj
się dowiedziałam, że moja pra babcia zmarła. Ostatnio miała
wylew, miała operacje, którą przeżyła, więc myśleliśmy, że
się jej poprawi, ale niestety. Byliśmy nie tak dawno ją odwiedzić
w szpitalu. Dziwnie mi z myślą, że jej nie ma. W czwartek jest
pogrzeb, muszę tak zgrać swoje zajęcia żeby zdążyć przyjechać.
Poza tym, wczoraj miałam testy
kwalifikacyjne na staż do jednej firmy. Stresowałam się
niesamowicie, ale koniec końców wyszłam zadowolona. Całkiem
dobrze mi poszło, bardzo mało było pytań o których nie miałam
pojęcia. Ale ciężko tak naprawdę stwierdzić czy się dostane czy
nie, wyniki mają być końcem maja.
Nie wiem czy coś poza tym się działo.
Całe dnie spędzam na robienie projektów, plus robienie rzeczy na
inne zajęcia. Chociaż nie raz mam wrażenie, że za cholerę się
nie wyrobie, to jednak koniec końców zawsze jakoś mi się udaje.
Mam też ciągle wrażenie, że nie zdążę ukończyć tych
projektów, ale jednak jakoś to ciągle idzie do przodu, chociaż
dalej ciężko mi sobie wyobrazić skończony produkt. Ale jednak
daje to niesamowitą satysfakcje kiedy widzę, że to działa. Chyba
jedyna dziedzina życia w której jestem naprawdę sumienna i nie mam
słomianego zapału ;p Bo w sumie studia narzucają mi że muszę to
robić, więc nie może mi się nie chcieć. To też jest dobry
sprawdzian, czy jestem w stanie pracować pod presją i nad rzeczą,
którą może nie w stu procentach chce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz