Nigdy nie wiem od czego zacząć. Tak czytam mojego ostatniego posta i postaram się pisać w miarę chronologicznie.
Były moje urodziny, spędziłam je miło z P. Co do P, to oficjalnie mogę powiedzieć, że jesteśmy razem już od jakiegoś czasu. Może trochę go opiszę. Poznaliśmy się przez wielki przypadek i dość nie typowo, chociaż chodzimy na ten sam kierunek, to nie poznaliśmy się najpierw osobiście. Od dłuższego czasu miałam wątpliwości co do związku z G2, a poznanie P je spotęgowały. On jest całkiem inny, może to banalnie brzmi, ale tak jest. Jest cierpliwy, sumienny czym przy okazji mnie motywuję do działania, jest bardzo inteligentny, kompletnie nie przeszkadza mu moje jąkanie, a przy okazji jest bardzo przystojny. Oczywiście nie składa się z samych zalet, ale ma bardzo niewiele wad, moim zdaniem. Czuję, że mu na mnie zależy, interesuje się tym co u mnie się dzieje, moimi problemami itp. Nawet pomagał mi znaleźć sobie mieszkanie, ale o tym potem.
Uważam, że poznając go miałam niesamowite szczęście, czuję się przy nim swobodnie i nie bardzo wiem, co on widzi we mnie :)
Jak związek z G2 traktowałam na zasadzie "Nie mamy szans na wspólną przyszłość", tak będąc z P nie mam takich myśli. Nie planuje już aż tak do przodu, to nawet nie jest nadzieja czy coś w tym stylu, ale uważam, że mamy szanse na wspólną przyszłość.
W grudniu nie działo się chyba nic nadzwyczajnego, nauka, stres przez to mieszkanie.
P pomagał mi szukać mieszkania i jeździł ze mną oglądać, miałam jedno na oku, nawet miałam podpisywać umowę, ale w dzień podpisywania umowy dostałam informacje, że oferta jest nie aktualna. Ostatecznie dopiero pod koniec grudnia znalazłam ten pokój w którym teraz mieszkam. Jest to pokój w domu, trochę daleko od uczelni, ale da się przeżyć.
Poprawka, w grudniu byłam na urodzinach P u niego, poznałam jego rodzinę i znajomych, było na prawdę bardzo fajnie :)
Sylwester spędziłam świetnie, z P poszliśmy do znajomej, którą poznałam na wyżej wymienionych urodzinach. Ta znajoma o dziwo mieszkała w moim mieście, więc ja nie musiałam nigdzie jeździć. To była impreza tematyczna, przebieraliśmy się za greckich bogów, wyglądaliśmy wszyscy świetnie. P był erosem i zrobił nawet własnoręcznie łuk i strzały, które działały i tym łukiem przez długi czas się bawiliśmy. Przed 12 poszliśmy na rynek, ubraliśmy spodnie i płaszcze, i w tych togach poszliśmy. Potem na rynku ściągnęliśmy te płaszcze czym przykuwaliśmy uwagę zgromadzonych innych ludzi, pytali się co my robimy itp. Robiliśmy sobie zdjęcia, było trochę zimno, ale nawet nie tak bardzo.
Nie wzięliśmy niestety żadnego szampana. Po odliczaniu, wszyscy zadowoleni i P powiedział, że mnie kocha, właściwie to wykrzyczał bo było głośno. Znamy się krótko, trochę mnie to zaskoczyło, ale nie przeraziło. Odpowiedziałam mu tym samym. Bardzo wbił mi się w głowę ten moment, dźwięk głosu jak to powiedział.
To był jeden z moich najlepszych sylwestrów i chyba mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że najlepszy. Mamy masę świetnych zdjęć.
Ale się rozpisuje... :)
Coś jeszcze o tym pokoju moim. Jest duży i dość ładny, ale jest w nim trochę zimno, co do współlokatorów, to koło mnie mieszka taki jeden facet, sympatyczny, dużo mówi, to z nim tak bardziej rozmawiam, dwóch pozostałych nawet nie miałam okazji poznać, wszyscy siedzą u siebie, a ich widziałam tylko raz przelotem. To mnie trochę też stresuje, że nie przebrnęliśmy przez tą oficjalną cześć, dlatego nie bardzo lubię przebywać we wspólnych pomieszczeniach typu kuchnia. Jeszcze ma się jakaś parka wprowadzić niedługo, co też mnie lekko stresuje i jeden współlokator się wyprowadza, bo dużo pił i robił syf więc będzie ktoś nowy...
Zazdroszczę sylwestra. Ja mojego spędziłam w łóżku. W prawdzie z moim facetem, ale przespałam go bo byłam chora.
OdpowiedzUsuńCo do współlokatorów to mam nadzieję, że z czasem się poznacie, polubicie i cały stres zniknie.
Życzę powodzenia i dużo miłości ... Doskonale wiem na jak długo takie słowa pozostają w pamięci.
Najgorzej być chorym w takie dni, ale ważne żeby je spędzać z ludźmi na których nam zależy.
UsuńCały ten strach siedzi tylko w mojej głowie, on nie ma realnych podstaw, ale to pewnie minie.