Cholernie mnie boli. Nie wiem co mam robić. Nie wiem jak mam się zachowywać.
Mój wczoraj był na imprezie gdzie była ta jego była, ok, wiedziałam, że skoro wrócił do siebie na święta to NA PEWNO go zaprosi gdzieś. Długo jak widać czekać nie musiałam, irytowało mnie to fakt, ale nie mówiłam nic Mojemu. Zawsze się martwię, irytuje i mam zły humor kiedy on się z nią spotyka. Przeżyłam. Dziś się okazało, że dzisiaj znowu się widzą, tym razem u Mojego, plus jeszcze jeden kumpel. Tutaj już nie potrafiłam przemilczeć. Powiedziałam mu 0,5% tego co mi leży na sercu, ale co z tego? On i tak zawsze uważa, że przesadzam, a słysząc tekst, że gdyby mi nie mówił to bym się nie irytowała, od razu zirytowałam się bardziej. Wiem, że on nic nie zrobi, mówiąc wprost wiem, że on mnie nie zdradzi. Ale ona jest paskudnym typem człowieka, nie ma skrupułów. Byłaby w stanie go pocałować, tak jak jest w stanie z nim flirtować (chociaż Mój uważa, że wcale tego nie robi). Ewidentnie kpi z naszego związku mówiąc mu "i tak pewnie jej nie powiesz, że się widzieliśmy", albo "piszesz do mnie bo się pewnie pokłóciliście". Boli mnie to, że mają taki kontakt i to wcale nie jest kontakt typu: po prostu znajomi, mimo, że Mój tak uważa. Fakt, że ją lubi mnie boli, fakt, że lubi spędzać z nią czas mnie boli. Jak ma mnie to nie boleć? Jak tutaj nie czuć się nie pewnie patrząc na to? Słysząc, że on przecież wie co robi, że nie mam się czym martwić, że przesadzam. Irytuje mnie, że ona zabiera część jego uwagi. Już i tak czuje niedosyt jego uwagi w moja stronę.
Mimo, że nigdy mu nie powiedziałam żeby przestał z nią gadać (mimo, że mi to proponował parę razy) i tak usłyszałam, że on się nie będzie bawił w jakieś śmieszne ultimatum, którego nawet mu nie wystawiłam. Mówi, że mnie rozumie, że rozumie moją irytację itp. To nie prawda. Nie wiem jak mam z nim rozmawiać. Nie chce wylewać swoich żali, co i tak byłoby bez celowe, bo przecież przesadzam i "co on niby ma zrobić". Czuje się cholernie niepewnie, mimo, że mieszkamy razem, ale tak naprawdę co z tego? Nasze mieszkanie wygląda tak, że On się uczy, ja się uczę, a tak faktycznie razem czasu spędzamy bardzo niewiele.
Co ja mam do cholery robić? Nie chce wywierać na nim poczucia winy, ani dawać jakiegoś ultimatum, ani do niczego zmuszać. Chciałabym żeby on chciał...
Cholernie mi ciężko, kolejny wieczór zmarnowany na szukaniu jakiegoś zajęcia żeby nie katować się i nie myśleć o tym.
Domyślam się jak musisz się czuć. Ja w sumie nigdy nie miałam takich problemów i szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak zachowałabym się na twoim miejscu :(
OdpowiedzUsuńJa jak zawsze proponuję szczerą rozmowę, ale wiem że nie zawsze warto ...
Trzymaj się. Mam nadzieję, że on w końcu zobaczy jak była z nim pogrywa i jak Ty się czujesz patrząc na to wszystko.
On uważa, że ona z nim nie flirtuje i mówi, że jego śmieszą te jej zaczepki. Wie jak się czuje i nie chce żebym się martwiła, ale "co on ma zrobić" :) Lubi ją i lubi jej towarzystwo.
UsuńPozostaje mi tylko to znosić, czasem z lepszym, czasem z gorszym skutkiem. Pozostaje mi właśnie trzymać się.
Dziękuje za komentarz :)