Brakuje mi czasu, ciągle. A przynajmniej takie wrażenie odczuwam bardzo często.
Bardzo często myśle o jakimś wyjściu towarzyskim w kategorii "ile czasu strace, ktory moglabym poswiecic na nauce". Nie uczę się wcale, aż tak dużo jak powinnam i jak bym chciała, nie uczę się mało, ale nie potrafie się zmotywować na tyle żeby uczyć się konkretnie cały dzień. Pare godzin owszem, ale nie cały dzień i mam trochę wyrzuty sumienia do samej siebie, że marnuje czas.
Teraz są święta, 2 na 3 dni do tej pory się uczyłam, ale dalej mam wrażenie, że robie za mało, że mam za mało czasu, że święta się zaraz skończą, a ja czegoś nie ogarne. A trochę do ogarnięcia mam, może nie aż tak dużo, ale trochę tego jest.
Jeszcze denerwuje mnie niekompetencja kumpla z którym jestem/byłam w grupie na labolatoriach z fizyki, miał zrobić sprawozdanie, pisaliśmy nawet poprzedniego dnia, a on na następny dzień sobie nie przyszedł nic mnie nie informując i potem nie racząć nic wyjaśnić nawet.
Bardzo lubię się uczyć, serio, rzeczy, które mnie interesują, a studia dają mi taką możliwość, przynajmniej w znacznym stopniu. Są przedmioty, które mnie irytują, ale ostatnio nawet udało mi się ogarnąć trochę fizyki, z czego byłam dumna. Mam duże ambicje i chce trochę dorównać wiedzą do Mojego. Dużo mi brakuje do wiedzy i umiejętności jakie chciałabym posiadać, ale jest coś ciekawego w tej podróży do mądrości :)
Pewnie kiedyś to mówiłam, ale nie ma dla mnie większego komplementu niż pochwała moich umiejętności czy wiedzy.
Nie wiem czemu, bardzo bardzo często jak się napije to płaczę, ciężko mi samej zrozumieć czemu, bardzo łatwo mnie wtedy wprowadzić w taki stan depresyjny. Nie lubie tego, potem zawsze czuje się dziwnie.
Dawno w mojej lodówce nie było tyle jedzenia, to w świętach jest super, szczególnie dla studenta :D
Nie wiem czy wspominałam, że razem jest plan żeby Mój pojechał ze mną na wakacje do Anglii do rodziców, niedługo będę się przymierzać do rozmowy z nimi. Nie wiem jak ich przekonać, bo największym problemem to jest kwestia spania, ich mieszkanie/dom nie jest za duże i boje się, że mogą się uprzeć i nie dać się przekonać. Bardzo bym chciała być tam z nim z kilku powodów.
1.Będzie mógł sobie dorobić.
2.Będzie dla mnie wsparciem i z nim na pewno nie będę się nudzić tak jak w poprzednie wakacje.
3.Nie będę musieć za nim tęsknić.
I jeszcze parę innych rzeczy. Nie wyobrażam sobie spędzić daleko od niego 3 miesiące, ta wizja mnie przeraża. Gdy byłam z G2 to będąc w Anglii mocno tęskniłam chociaż moje uczucia do G2 nie były choć w połowie tak mocne jak do Mojego. Boje się, że będzie ciężko przekonać moich rodziców, szczególnie, że kiepska ze mnie dyplomatka.
Chyba mogę stwierdzić, że jestem szczęśliwa dzięki Niemu.
Nigdy nie potrafiłam chociażby pomyśleć o tym, że jestem szczęśliwa, a teraz sądzę, że chyba tak jest. Na razie wszystko układa się dobrze, mam Jego, uczę się tego czego chciałam, jestem względnie zadowolona z tego jak teraz wygląda moje życie. Zawsze mogło być lepiej, ale już nie wybrzydzajmy :D Jest dobrze.
Cieszę się z twojego pozytywnego nastawienia dożycia :) Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńJa nie potrafię się uczyć cały dzień i nawet bym nie chciała ... Podziwiam ludzi takich jak Ty, którzy lubią i potrafią się uczyć całymi godzinami. Ja nawet podczas sesji nie mogę się do tego zmusić. Oczywiście kiedy mam do zrobienia jakiś duży projekt czy coś to siedzę nad tym do puki nie skończę, ale z reguły muszę sobie co jakiś czas zrobić przerwę, bo mój mózg przestaje logicznie myśleć. No, ale każdy jest inny i każdy ma inne podejście i możliwości :)
Zazdroszczę ambicji! I życzę powodzenia w dalszym doskonaleniu się :)
P.S. Odpocznij przez święta, na pewno nie będą to zmarnowane godziny ;)